Bardzo nam potrzeba humanizowania oblicza polskiego biznesu
Prof. dr EWA LEWANDOWSKA-TARASIUK
Uroczyste
wręczenie Nagród Prestiżu RENOMA 2015 poprzedziło krótkie wystąpienie prof. EWY
LEWANDOWSKIEJ-TARASIUK, członkini Kapituły, pracownika naukowego Akademii Pedagogiki Specjalnej i
profesora Polskiego Uniwersytetu w Londynie. Poza licznymi funkcjami w ramach pracy
naukowo-dydaktycznej w kraju i zagranicą prof. Lewandowska-Tarasiuk jest również autorką licznych
opracowań i książek m.in.: Damą być, czyli sztuka słowa polskiej businesswoman; Sztuka słowa w
negocjacjach; Komunikowanie w biznesie; Sztuka wystąpień publicznych; W teatrze prezentacji – o
sztuce perswazji. Poza tym jest autorką szkoleń i warsztatów dla pedagogów, polityków, środowisk
biznesu i dziennikarzy.
Szanowni Państwo, spróbuję podzielić się z Państwem
iluminacyjnie kilkoma refleksjami, bo to oczywiście nie będzie wykład akademicki. Już kiedyś
powoływaliśmy się na opinię Michaela Sandela z Harvardu i jego książkę, która obiegła świat „What
money can’t buy: The moral limits of markets” (Czego nie można kupić za pieniądze. Moralne granice
rynku). Dlaczego książka ta obiegła świat? Dlatego, że ona odsłaniała i pokazywała to humanistyczne,
jeżeli to w ogóle możliwe, oblicze biznesu. Sandel, najkrócej mówiąc, stwierdził, że chcieliśmy mieć
na świecie rynkową gospodarkę, a tak naprawdę urynkowiły się stosunki międzyludzkie. I to jest w
dużej mierze prawda, aczkolwiek wszelkie uogólnianie, tendencyjne nie jest na miejscu. Nie mniej
jednak wyostrza nasze zmysły na to, co się dzieje między nami, jakie są nasze interakcje w tych
działaniach, które prowadzimy, właśnie w szczególności związanych z szeroko pojętym
biznesem. Proszę Państwa, zwróćmy uwagę na to, jak zmienia się nasz język, nie
tylko język biznesu, ale też język naszych relacji międzyludzkich. Ludwig Wildenstein, wielki
filolog, logik, językoznawca mówił: „koniec języka jest końcem mojego świata”. Jeżeli ten koniec
języka przyzwala na to, żeby zarówno w oficjalnych dokumentach, jak i w naszych relacjach
interpersonalnych posługiwać się np. takimi określeniami, o których wspomina – i nie jest to tylko
moje odkrycie – prof. Gadacz z Krakowa, że mówimy tutaj, oczywiście najogólniej rzecz biorąc, że
kształcimy i na uczelniach wyższych edukujemy podmiot na rynek pracy. Ten podmiot, to jest student,
to jest człowiek i edukujemy go na rynek pracy. Zanikło, zarówno przekonanie, a w związku z tym
pewne werbalizowanie takiego poczucia, że kształcimy dla mądrości ludzkiej. Jeżeli drugi z
profesorów, znanego uniwersytetu poznańskiego, mówi tak: naprawdę sens, nasze kontakty mają wtedy, i
na tym polega godność ludzka – na ten temat wypowiadali się wielcy myśliciele dziejów – że ta
godność ludzka polega na tym, że ja coś wyprodukuję, i ty to ode mnie kupisz. Więc jeżeli ty to ode
mnie kupisz, to to jest nasze godne życie.
Te relacje się bardzo
uprzedmiotowiły i bardzo urynkowiły. I dlatego wiele można tu podawać przykładów, które degradują
ten humanizm zawierający się w ludzkiej komunikacji, ale nie jest on oderwany, tylko on jest wyrazem
tego, jaka jest tak na prawdę nasza duchowość.
Proszę Państwa, pozwolę
sobie tylko sygnalnie wspomnieć o tym, że coraz bardziej problemy te, relacji międzyludzkich i
związanej z nimi komunikacji odzywają się w mediach, oczywiście szeroko pojętych, w publikacjach i
przede wszystkim w naszych refleksjach. Na czym to polega. Między innymi na tym, że zastanawiamy się
nad tym co uczynił dla nas, chyba znane nazwisko, pan prof. Andrzej Szczeklik. Wiele lat temu
zmarły, razem z Szymborską, dosłownie w tych samych dniach, który był wybitnym lekarzem,
pulmonologiem, kardiologiem. Otóż mówił zawsze: słowo jest podstawą, esencją mojego zawodu. To
on napisał „Kore. O chorych, chorobach i poszukiwaniu ducha medycyny". To on chciał tutaj w Polsce
po swoich doświadczeniach i swojej rodziny lekarskiej założyć katedrę narratologii medycznej. Są ci
i byli ci, którzy kontynuowali jego zadanie. On mówił, że to jest zupełnie inne oblicze medycyny,
kiedy w oczach pacjenta pojawia się „kore”, z greckiego „laleczka”, która tkwi w źrenicach
człowieka. Źrenice są jedynym miejscem, przez które można zajrzeć w system nerwowy człowieka, który
wbrew pozorom jest tak bardzo blisko związany z systemem immunologicznym.
Niedawno żegnaliśmy księdza Kaczkowskiego, i nie o to chodzi, że księdza, bo on nie był doktrynerem
Kościoła i wiary, to był wielki humanista. Twórca hospicjum w Pucku. Mówię o tym z pełną
odpowiedzialnością, bo on, oprócz tego, że był księdzem i spełniał swoją misję, i takie było jego
powołanie – interesowało go bardzo, w takim aspekcie medyczno-komunikacyjnym wszystko to, co dzieje
się z ludźmi w interakcjach medycznych.
Nie tak dawno na ekranach
telewizyjnych, bo przecież ksiądz zmarł niedawno, wypowiadali się studenci medycyny. I jeden z nich
mówił tak: ja się uczę neurobiologii, neurologii, przyrodoznawstwa, anatomii, ale ja nigdy nie
wiedziałem, że jest to drugie oblicze, że to jest drugie oblicze – rozmowy z pacjentem, które
zaszczepił w nas, prowadząc warsztaty, jeszcze w ubiegłe wakacje ksiądz Kaczkowski. I takich
przykładów można by dawać sporo, stanowczo za mało, ale jeszcze coraz więcej.
Wracając do biznesu, bez przesady powiem, że jest to takie moje głębokie
przekonanie, i za to biorę odpowiedzialność, że to co czyni „Prestiż” i jego twórca, i redaktor,
jest – żeby nie popaść tutaj w nadmierną gloryfikację – pewnym obliczem pożądanym ogromnie w
dzisiejszych czasach, obliczem humanizacji biznesu. To właśnie red. Byra upomina się o człowieka,
upomina się o człowieka w tych relacjach biznesowych, upominając się jednocześnie o człowieczeństwo,
upominając się o to, o czym dzisiaj mówimy „conditio humana” – „Żeby działanie miało sens, jeszcze i
to – potrzeba uznania drugiego człowieka”. Z tych relacji biznesowych, z tych transakcji, z tego
racjonalnego bardzo spojrzenia na życie. Niekwestionowania tego co jest integralnym elementem
naszego bytu wyłania się i jakby chroni red. Byra, to spojrzenie na człowieka, które jest niezbędne
w tych relacjach.
I powiem jeszcze tak, nie wiem czy się Państwo ze mną
zgodzą, ale myślę, że byłoby dużo racji żeby udowadniać tę tezę, że kontynuowane jest to działanie,
że się spotykamy corocznie, że są przyznawane te nagrody, których takie kryteria, a nie inne biorą
udział, które najlepiej Państwo znacie, że wyłaniani są ci ludzie, to jest właśnie wielki prestiż
dla człowieka, wielki prestiż dla człowieka biznesu. To jest humanizowanie oblicza biznesu, którego
nam bardzo potrzeba. Pan redaktor dał tutaj przykład Trybunału. Takich przykładów też można dać
bardzo wiele. Ale obiektem naszego zainteresowania nie jest tu dzisiaj polityka. Po każdej stronie
barykady można być człowiekiem. I w każdych relacjach międzyludzkich można i trzeba być człowiekiem.
I to zależy też bardzo od komunikacji. A komunikacja zależy ogromnie także właśnie od tego. I
dlatego proszę Państwa, jak rozmawiam ze swoimi studentami, my nie chcemy kształcić podmiotów na
rynek pracy, my chcemy kształcić ludzi wrażliwych na to wszystko co się dzieje wokół nas i w nas
samych. I biznes też chcemy postrzegać takim wzrokiem, z takiej optyki, takim okiem, jak właśnie do
tego inspiruje nas bardzo silnie „Prestiż” i jego redaktor naczelny. dodano: 2016-06-04 09:00:42
|