Chcesz otrzymywać najnowsze wiadomości
Wydarzenia
Kreowanie aktu prezentacji


Prof. dr Ewa Lewandowska-Tarasiuk

Nie wystarczy dobry program, trzeba jeszcze przekonać o tym wyborców, dlatego sztuka politycznej prezentacji, wyrażająca się w skuteczności wystąpień publicznych, jest integralnym elementem marketingu politycznego, a także – szerzej – politycznego komunikowania.


Prezentacja jako instrument marketingu politycznego, a w okresie kampanii wyborczej marketingu wyborczego, a więc jako instrument zarządzania, czyli nieodzowne narzędzie skutecznego przywództwa, prezentacja jako jedna z ważniejszych i skuteczniejszych form indywidualnej i znaczącej obecności w sferze publicznej jest dziś szansą dla tych, którzy aspirują do zaistnienia w publicznym obiegu. Zdają sobie z tego sprawę ludzie biznesu i mediów oraz politycy, biorący udział w wyborach parlamentarnych czy samorządowych. Kreowanie aktu prezentacji – zwłaszcza dzisiaj, z udziałem mediów – staje się autokreacją. Treść merytoryczna i atrakcyjność form prezentacyjnego przekazu skupiają się w osobie kreującej ów akt i przekładają na skuteczność oddziaływań.

We wszystkich wspomnianych odmianach prezentacji istotną, bodaj najważniejszą rolę odgrywa poziom umiejętności retorycznych.

Trening retoryczny najczęściej obejmuje:
  • przygotowanie psychofizycznych dyspozycji – opanowanie tremy, proasertywne nastawienie do sytuacji publicznego zabrania głosu
  • diagnozowanie erystycznych zachowań komunikacyjnych i obronę przed manipulacją
  • tajniki zachowań medialnych
  • emisję głosu, pracę nad frazowaniem, modulowaniem, akcentowaniem i czystością artykulacyjną
  • opanowanie wybranych gatunków wypowiedzi, np. expose programowego, krótkiej  wypowiedzi  medialnej (soundbites)
  • udział w panelach dyskusyjnych, sztukę polemiki i trudnych sporów.
Krótkie medialne wystąpienia polityków stanowią jedną z możliwości tworzenia strategii marketingu wyborczego i politycznego komunikowania. Ich udział w kampaniach wyborczych jest znaczący, ponieważ szybko – dzięki mediom – zyskują popularność, są cytowane i funkcjonują w obiegu publicznym. Ich znaczenie wzrasta zwłaszcza wobec przekonania, że audytoria są w stanie zapamiętać jedynie krótkie fragmenty wypowiedzi, zwłaszcza te, które nawet gdy dotyczą spraw wielkiej wagi, przekładają się na atrakcyjność frazy. Owe „soundbites" stanowią dziś ważną retoryczną formę publicznych wystąpień, dlatego trzeba je profesjonalnie przygotować.

    Zręczność językowa, wykorzystana sposobność do wyartykułowania racji i najlepiej wybrany moment do wygłoszenia krótkiego, celnego tekstu, stanowić mogą o retorycznym, a więc politycznym sukcesie VIP-a. 

    Nasuwa się prowokujące pytanie – jaki poziom językowych zachowań prezentują osoby publiczne, czy poziom retorycznej kompetencji satysfakcjonuje tych, którzy ich słuchają i w poczuciu obywatelskiej powinności dokonują wyborów spośród wielu aspirujących do publicznej sceny politycznej? Współczesna scena polityczna mieni się różnorodnością, bo takie są przecież zasługi demokracji. Ale nie jest to jedynie różnorodność prezentowanych racji politycznych, lecz stylów ich prezentacji. Czy wolność słowa, jako podstawowa wartość demokracji, przełożona na pluralizm myśli i sądów pozostaje w sprzeczności z kulturą słowa? Czy pobrzmiewające z trybuny parlamentarnej komunikaty, których językowa ekspresja jest agresywna, stają się tylko jednym z przejawów polszczyzny nowej rzeczywistości, języka nowego tysiąclecia, przełamującego kanon elitarnego kodu językowego humanistycznej inteligencji?

Zwróćmy uwagę, że zarówno zasób leksykalny partnerów dialogu, jak i intonacja, modulacja, frazowanie, akcent – słowem wszystko, co się składa na komunikację językową, a także pozajęzykową, np. gesty czy mikrogesty, obnaża stopień nacechowania agresją, która jest obecna wszędzie: w parlamencie i na ulicy, w reklamie (popularne określenie: „agresywna reklama") i dialogach samorządowców, w subkulturach i literaturze pięknej. Skoro zanikają wzorce językowe inteligencji, a język polskiej literatury pięknej w odbiorze wielu osób wydaje się anachroniczny, komunikacja językowa osób publicznych, VIP-ów, staje się coraz bardziej antyelitarna, to gdzie szukać wzorców językowych?

Retoryka fałszu i zakłamania, retoryka agresji i werbalnej przemocy, retoryka inwektyw – można by mnożyć rodzaje retorycznych konwencji, które zdominowały dziś scenę polityczną. Jest to jeden ze skutków źle pojętej wolności słowa i choć skutek ten częstokroć godzi w nas samych, to i tak okazuje się mniej bolesny niż totalne zniewolenie umysłów i serc. Ale nie jest obojętne, kto staje się kreatorem aktu tworzenia przez słowo, jaką mocą potrafi je natchnąć, jakiej sprawie będzie ono służyć. Język odzwierciedla wartości, które przyświecają autorowi wypowiedzi. To on – autor wypowiedzi wyraża je w języku. Jesteśmy świadkami relatywizmu wartości naszej cywilizacji, a zatem nasz język, będąc sejsmografem wszelkich procesów zachodzących wokół nas odnotowuje owe zjawiska w swoich przejawach publicznej obecności – w polityce, mediach, dialogu społecznym. Dlatego też pytanie o poziom kultury słowa jest pytaniem o duchową kondycję człowieka, a ocena owego poziomu – oceną wyznawanych przezeń wartości.

Świadczą o tym wspomniane konwencje retoryczne sceny politycznej. Polityczny świat wartości, wyrażający się retoryką osób go tworzących, obnaża duchową kondycję animatorów sceny politycznej, która nie wydaje się imponująca w sensie aksjologicznym.

Ale wśród twórców sceny publicznej wielu służy prawdzie i wielkości ludzkich dokonań, których retoryka potwierdza jedyny sens Tuwimowskich słów:
    Niech prawo zawsze prawo znaczy,
    A sprawiedliwość – sprawiedliwość.

Osoby publiczne powinny właśnie ten sens wyznawać i głosić. Na tym bowiem polega odpowiedzialność za słowo i takie są przecież w większości oczekiwania społeczne.



dodano: 2015-09-03 07:37:36