Chcesz otrzymywać najnowsze wiadomości
Wydarzenia
Niedosyt w eksporcie, jak w sporcie

Felieton proeksportowy MIKOŁAJA ONISZCZUKA

Żyjemy w świecie konkurencyjności, a ta dotyczy praktycznie wszystkich już dziedzin. Kto silniejszy, ten lepszy! Nie wszystko nam się udaje, choć jesteśmy dobrzy i nie gorsi od rywali, a wtedy mamy do czynienia… z niedosytem. Tak było w meczu piłki nożnej, rozegranym 29 marca w Dublinie, gdzie do ostatniej minuty wygrywaliśmy, aby w końcu tylko zremisować. A jak gramy na innych boiskach, w tym gospodarczych, czyli na rynkach eksportowych?  Też gramy dobrze, ale możliwości, apetyty i ambicje są jeszcze większe.

A jak gramy, świadczy nasza współpraca gospodarcza z krajami unijnymi. Dane na koniec ubiegłego roku wskazują, że skutecznie, bo jesteśmy w grupie liderów wzrostu PKB – i co jeszcze ważniejsze, aż 77,1% globalnego eksportu lokujemy na rynkach unijnych, w tym 26,1% na rynku niemieckim. Z Niemcami też czasem udaje nam się wygrać. Ale handel zagraniczny, to nie piłka nożna, więc popatrzmy, jak to wygląda w przypadku dwóch wybranych krajów – Irlandii i Grecji. Oba kraje, przyjazne i partnerskie, ale prawo konkurencji działa: oni atakują eksportem nasz rynek, a my ich rynki, też tą samą bronią, czyli eksportem, w tym rolno-spożywczym, którego politycznie np. Rosjanie nie lubią. To, co nas i naszych eksporterów interesuje i powinno interesować, to tendencje zmian w dynamice i strukturze wzrostu gospodarczego i popytu wewnętrznego, oprócz kondycji finansowej partnerów. Bo te makroczynniki wpływają i decydują o naszych możliwościach współpracy z nimi. Pod tym względem – oceny są różne. W lepszej kondycji jest gospodarka irlandzka niż grecka, choć obie są unijne, gdzie warunki do rozwoju są podobne, a miejscami identyczne pod względem uregulowań prawno-systemowych.

Irlandia jest na fali wzrostu, bo w roku 2014 jej PKB wzrósł o 4,8% w stosunku do roku 2013, co plasuje ją na liście liderów wśród wszystkich krajów UE. Grecki PKB wzrósł w tymże roku tylko o 0,8%, ale jest to wynik dodatni, osiągnięty po raz pierwszy od sześciu lat. To sygnał, że zastopowana została recesja w tym kraju.

Oba wymienione kraje są partnerami ważnymi dla nas, choć nie są zaliczane ani do strategicznych, ani do priorytetowych. To zresztą widać po danych statystycznych choćby za styczeń obecnego roku. Eksport nasz do tych krajów jest relatywnie niewielki. W handlu z Irlandią mamy ujemne saldo obrotów, a z Grecją – dodatnie. Ale na tym dość ogólnym tle, warto dodać nieco informacji bardziej konkretnych i szczegółowych, może niekompletnych, ale najświeższych, bo z marca br., otrzymanych z obu naszych placówek. Zawężając pole widzenia do handlu zagranicznego, a to ono jest ponoć zwierciadłem całej gospodarki – wynika zeń, że w irlandzkim eksporcie Polska zajmuje 12 pozycję, a w całości irlandzkiego importu – 16 miejsce. Jeszcze słabsze pozycje kraj nasz zajmuje w obrotach greckiego handlu zagranicznego, bo 21 miejsce w imporcie i 22 miejsce w eksporcie Grecji. A czym z tymi krajami handlujemy? Eksportujemy do Irlandii głównie wyroby przemysłowe, w tym kotły i urządzenia mechaniczne, pojazdy nieszynowe, maszyny i urządzenia elektryczne, kable, meble nawozy mineralne i inne. A importujemy – produkty farmaceutyczne, maszyny i urządzenia elektryczne, preparaty kosmetyczne, chemikalia organiczne, kotły i urządzenia mechaniczne, przyrządy optyczne i medyczne i inne. Na dwie grupy towarowe, tj. na wyroby przemysłu chemicznego i elektromaszynowego przypada aż 81% całości importu z tego kraju. O strukturze towarowej obrotów nie mam aktualnych danych, choć jest ona też różnorodna.      

A jak wygląda handel wyrobami rolno-spożywczymi z tymi krajami? Bo to teraz u nas temat na topie. Więc bardziej szczegółowo, bo walczymy o zwiększenie zbytu na wszystkich rynkach zagranicznych, po politycznym embargu rosyjskim. Eksport na rynek irlandzki obejmuje głównie mięso i podroby jadalne, przetwory z mięsa i ryb i inne przetwory spożywcze, produkty mleczarskie, napoje alkoholowe i bezalkoholowe i przetwory z warzyw i owoców. Z Irlandii też importujemy produkty mleczarskie, mięso i podroby jadalne i przetwory spożywcze, produkty pochodzenia zwierzęcego i oczywiście – ryby. 

Bardzo dobrym, chłonnym i perspektywicznym rynkiem zbytu dla dostaw polskich towarów rolno – spożywczych  był, jest i będzie rynek grecki. Tutaj naturalnym stymulatorem popytu jest turystyka. To ona i zdrowa polska żywność są walorem i gwarantem zdrowia i optymizmu. Nic więc dziwnego, że na tym rynku jesteśmy stale obecni i aktywni. Nasza oferta eksportowa jest bogata i atrakcyjna – i obejmuje: nabiał, sery, makarony i dania gotowe, dżemy, miód, lody, cukierki, słodycze i orzechy, świeże warzywa i owoce, mrożonki i warzywa mrożone, mięso, owoce morza i ryby, półprodukty dla przemysłu piekarniczego i cukierniczego, przechowywanie produktów, sprzęt do produkcji i pakowania, detergenty przemysłowe, napoje: kawa, woda, soki, napoje alkoholowe, wino i piwo.

Zatem, oferta jest wszechstronna i bogata, kompleksowa. To, co napawa nadzieją na poprawę sytuacji, to dość duża aktywność naszych producentów i eksporterów oraz struktur informacyjno-promocyjnych, w tym Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji. W tym przypadku – w Atenach i w Dublinie. Rośnie też aktywność krajowych władz samorządowych, a wraz z nią – międzynarodowa współpraca międzyregionalna. Najświeższym tego przykładem jest podpisanie 13 marca br. umowy partnerskiej o współpracy między województwem lubuskim a regionem Krety. A to, jak stwierdził gubernator Krety, świadczy o tym, że „tak się rodzi nowa Europa”.

MIKOŁAJ ONISZCZUK - Dziekan Korpusu Promotorów Polskiego Eksportu


dodano: 2015-04-08 11:02:23