Chcesz otrzymywać najnowsze wiadomości
Wydarzenia
Sektor rolno-spożywczy kołem ratunkowym gospodarki


Z prof. dr hab. ANDRZEJEM KOWALSKIM
z Instytutu Rynków i Konkurencji Szkoły Głównej Handlowej
w Warszawie rozmawia Jerzy Byra.

Praktycznie wszystkie krajowe oraz światowe prognozy i szacunki z końca ubiegłego roku nie przewidywały lub nie doszacowały: skali, zasięgu i czasu trwania, pojawiających się kolejnych groźnych niekorzystnych uwarunkowań dotykających praktycznie cały świat.  Mimo zapowiadanego spowolnienia gospodarczego na świecie wynikającego z cyklu gospodarczego spodziewano się, że przebieg procesów gospodarczych nie będzie istotnie odbiegał od średnich wieloletnich. Także publikowane od początku 2019 r. prognozy dotyczące stanu polskiego i światowego  rynku żywnościowego w 2020 r. były umiarkowanie pozytywne. Wskazywały, że mimo zapowiadanego spowolnienia gospodarczego na świecie, niesprzyjających warunków przyrodniczych w wielu regionach globu spowodowanych zmianami klimatu sytuacja na głównych rynkach żywnościowych będzie stabilna.



JERZY BYRA
Panie Profesorze, mówi Pan we wstępie, przytoczonym za miesięcznikiem „Agro”, że praktycznie wszyscy na świecie, mimo spodziewanego spowolnienia gospodarczego, zostali zaskoczeni skalą niekorzystnych uwarunkowań gospodarczych. Tak trudno było to przewidzieć, przecież wiadomo, że cykle koniunkturalne mają swoją dynamikę. Dlaczego sądzono, że sytuacja będzie stabilna i co potem gdy po pandemii życie gospodarcze zacznie wracać do normy? 

Prof. dr hab. ANDRZEJ KOWALSKI
    Uczciwa odpowiedź na to pytanie brzmi jak refren popularnej piosenki przed mundialem w Barcelonie: „tego nie wie nikt”.
    W Polsce sytuacja zaczęła się zmieniać na przełomie roku. W 2019 r tempo wzrostu PKB przekroczyło 4 proc. i należało do jednego z najszybszych w UE. Jednak w drugiej połowie roku gospodarka zwolniła. Spowolnienie gospodarcze w Polsce ma przyczyny zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Wyraźne wyhamowanie wzrostu gospodarczego pod koniec ub.r. przerodziło się w rosnącą skłonność konsumentów do oszczędzania, co ograniczało wzrost konsumpcji. W IV kw. wzrost konsumpcji spowolnił do 3,3 proc. wobec 3,9 proc. w III kw., co było spójne z odnotowanym w IV kw. wyraźnym obniżeniem dynamiki realnego funduszu płac w całej gospodarce.  


Według GUS, realna dynamika PKB za I kwartał 2020 wyniosła 1,9 proc. (w porównaniu do 4,8% przed rokiem). Jednocześnie, biorąc pod uwagę czynniki zmienności otoczenia gospodarczego Polski, w tym spowolnienie popytu zagranicznego parterów handlowych, osiągnięte w 2019 r. – wyniki handlu zagranicznego trzeba uznać za bardzo dobre. Na koniec 2019 r. saldo wyniosło 1,8 mld euro, w I kw. 2020 – 0,9 mld.
    Niekorzystne tendencje wystąpiły także w handlu zagranicznym. Roczna dynamika wolumenu eksportu i importu w IV kw. była najniższa odpowiednio od III kw. 2009 r. i II kw. 2013 r. Silne wyhamowanie dynamiki eksportu jest dużym zaskoczeniem, gdyż publikowane wcześniej dane o handlu zagranicznym w IV kw. nie sygnalizowały tak głębokiego spowolnienia jego wzrostu. Dane z handlu zagranicznego są niezwykle istotne z uwagi na fakt, że wzrost popytu zagranicznego odpowiadał za prawie 2/3 wzrostu PKB w Polsce w latach 2009-2019 r.
    Prognozy zakładały, że w kolejnych kwartałach 2020 r. nastąpi dalsze spowolnienie wzrostu konsumpcji, inwestycji i PKB, dokonujące się w warunkach niskiego wzrostu gospodarczego u głównych partnerów handlowych Polski. 
    Już w styczniu br. stało się jasne, że musi nastąpić korekta przewidywań o niespotykanej skali z uwagi na szybkość rozpowszechniającego się niemal na cały świat koronawirusa. Wyniki potwierdziły najbardziej pesymistyczne prognozy. W I kwartale bieżącego roku tempo wzrostu PKB było ujemne, np. w strefie euro (-4,8%), Chinach (-6,8), Francji (-5,4), Włoszech (-5,4).


W Polsce za I kw. poziom PKB zmniejszył się tylko o 0,5 proc., w porównaniu do kwartału poprzedniego. A prognoza MFW na 2020 r. wynosi 3,1 proc. wobec 1,4 w strefie euro.
    Według MFW w 2020 r. światowy PKB skurczy się o 3 proc., czyli o znacznie więcej, niż podczas krachu finansowego w 2009 roku. Konsekwencją gospodarczą pandemii koronawirusa może być najgłębszy kryzys od lat 30. XX w. MFW prognozuje, że gospodarka w strefie euro skurczy się w 2020 r. o 7,5 proc., w USA o 5,9 proc., w Wielkiej Brytanii o 6,5 proc., w Japonii o 5,2 proc.,  a wzrost gospodarczy w Chinach wyniesie 1,2 proc.  Według niektórych szacunków  gospodarka niemiecka, naszego głównego partnera gospodarczego, może skurczyć się nawet o 10%. Globalne obroty handlowe spadną w tym roku o 11 proc.
    Poprawa sytuacji gospodarczej według przewidywań MFW będzie możliwa dopiero w roku 2021 i zależeć będzie od skuteczności środków zaradczych mających wesprzeć gospodarkę zastosowanych przez poszczególne kraje. Analitycy podkreślają, że katalog środków pomocowych jest ograniczony chociażby z rekordowego poziomu zadłużenia gospodarki światowej. Polska nie jest wolna od tego problemu. Nasze zadłużenie w walutach obcych jest trzecim najwyższym w zestawieniu Bloomberga dotyczącym gospodarek Emerging Markets. Najbardziej narażone na wahania nastrojów i odpływ kapitału są Turcja (67, 6 proc.) oraz Węgry (63,8 proc.).


Panie Profesorze, w Polsce ograniczenia spowodowane pandemią na razie nie doprowadziły do zakłóceń. Przykładem rynek artykułów rolno-spożywczych.
    Rozpowszechnianie pandemii koronawirusa jednoznacznie wpływa na wzrost niepewności gospodarowania i szanse utrzymania prognozowanego tempa wzrostu gospodarczego. Rozwój polskiej gospodarki w dużym stopniu zależy bowiem od stanu i zmian koniunktury zewnętrznej w gospodarce europejskiej i światowej oraz w handlu i finansach międzynarodowych.
    Ograniczenia produkcji na terenach objętych epidemią, trudności z przemieszczaniem ludzi i towarów już dzisiaj stwarzają trudności z dotrzymywaniem umów handlowych. Dalsze rozpowszechnianie się pandemii oraz czasu jej trwania może spowodować światowy kryzys gospodarczy o niewyobrażalnej skali.


Polska ma dobrze rozwinięty sektor rolno-spożywczy i w nim rezerwy produkcyjne. Zerwane dostawy na świecie to szansa dla polskich producentów – i koło ratunkowe dla gospodarki.  
    Atutem polskiego sektora żywnościowego jest fakt, że bazuje on w 80. proc.  na krajowym surowcu, dostarczanym przez polskich rolników. W rezultacie pandemia koronawirusa w krajach azjatyckich oraz w Europie nie przerwała łańcuchów dostaw. Dodatkowo, produkcja surowców rolnych oraz artykułów żywnościowych jest w Polsce wyższa od konsumpcji wewnętrznej. Nadwyżka podaży nad zapotrzebowaniem krajowym wynosi ponad jedną trzecią.
    Przychody z eksportu stanowią ok. 25 proc. łącznych przychodów krajowych firm spożywczych oraz ok. 7 proc. w przypadku przedsiębiorstw, zajmujących się handlem hurtowym żywnością. Wszelkie zawirowania w eksporcie, jeśli są poważne, powodują więc negatywne skutki również dla poszczególnych podsektorów polskiej branży spożywczej.


Czy to znaczy, że zakłada Pan załamanie eksportu artykułami rolno-spożywczymi?
    Już na początku roku można założyć, że rok 2020 przyniesie duże zmiany w handlu zagranicznym. Obok trudności logistycznych, wzrostem kosztów transakcyjnych w wymianie międzynarodowej istotną rolę będzie odgrywał kurs dewizowy. Należy spodziewać się dalszego systematycznego spadku wartości złotego w relacji do najważniejszych walut dolara amerykańskiego, euro czy franka szwajcarskiego, co w niekorzystnej sytuacji postawi sektory w dużej mierze uzależnione od importu.

Na przykład z Wielką Brytanią, mimo spadku sprzedaży za I kw. 2020 r., import też mamy zdecydowanie mniejszy. Z tego wniosek, że Brexit nie spowodował większego tąpnięcia.
    Niepewność w gospodarce zaostrza trudność w oszacowaniu skutków Brexitu. Z dniem 1 lutego 2020 r. Wielka Brytania, po 47 latach od przystąpienia do UE, przestała być państwem członkowskim Unii Europejskiej. Obecnie, do końca 2020 r. obowiązuje okres przejściowy, a od marca rozpoczęły się negocjacje w sprawie nowego partnerstwa UE ze Zjednoczonym Królestwem.
    Wielka Brytania jest drugim, po Niemczech, najważniejszym partnerem handlowym Polski i liderem wśród krajów, do których eksportujemy produkty rolno-spożywcze. Głównie sprzedajemy tam mięso, wyroby czekoladowe, pieczywo cukiernicze, papierosy, warzywa i przetworzone ryby. Od kilku lat notowany jest stały wzrost obrotów handlowych produktami rolno-spożywczymi między Polską a Wielką Brytanią. W 2019 r. udział eksportu żywności do Wielkiej Brytanii w eksporcie ogółem wyniósł 8,3%, a w imporcie 3%.


W związku ze spowolnieniem gospodarczym i czasach koronawirusa ceny żywności rosną ponadprzeciętnie szybko i należy spodziewać się dalszego ich wzrostu.
    W 2019 r.  istotnie wzrosły ceny szczególnie żywności. Inflacja związana ze wzrostem cen żywności była dwa razy wyższa niż średnia inflacja w Polsce. Niestety rok 2020 zapowiada się równie niestabilnie. Dodatkowe obciążenia, na jakie narażeni są przedsiębiorcy, a szczególnie skokowy wzrost płacy minimalnej i energii, był widoczny w cenach produktów już w I kwartale. Mimo tego wzrostu, rentowność na poszczególnych etapach łańcucha produkcji żywności będzie malała, cena na półce nie równa się bowiem zyskowi netto producenta. W szczególnie trudnej sytuacji znajdą się małe i średnie przedsiębiorstwa, które mają dosyć ograniczone możliwości kompensacji kosztów wzrostem cen.

W kwietniu ceny żywności wzrosły o 7,8 proc. rok do roku. W kolejnych miesiącach żywność nadal będzie drożeć, choćby z uwagi na warunki atmosferyczne.
    W Polsce wyniki 2019 r. uzasadniały oceny, że 2020 r. będzie trudnym rok dla branży przemysłu mięsnego. Pogorszyły się wyniki ekonomiczno-finansowe oraz wszystkie wskaźniki rentowności (np. rentowność sprzedaży netto spadła poniżej 2 proc.). Zysk netto w 2019 r. może wynieść 700-800 mln zł i będzie o ponad połowę mniejszy niż w ostatnich dwóch latach. Słabsze wyniki ekonomiczno-finansowe przemysłu mięsnego, to wynik przede wszystkim wyższych kosztów produkcji.
    Sytuację w branży komplikuje także rozprzestrzeniający się afrykański pomór świń (ASF) i ogniska grypy ptaków. Z tego powodu polscy producenci mają znacznie ograniczone możliwości eksportu wieprzowiny i drobiu i zwiększone koszty produkcji.


Panie Profesorze, do negatywnych uwarunkowań spowolnienia polskiego sektora rolno-spożywczego dochodzi jeszcze ogarniająca nas susza. Rolnictwu potrzebna jest woda, skąd ją brać?
     Rzeczywiście. Rolnictwo napotyka na barierę surowcową, z której najważniejszą są powtarzające się coraz częściej okresy suszy. Jest to problem ogólnoświatowy. Brak wody to jeden z największych problemów obecnego stulecia. Od lat powtarzana jest opinia, że brak niebieskiego złota będzie powodem ewentualnej III wojny światowej. Już dzisiaj jest powodem rozdźwięków między narodami. A będzie jeszcze gorzej. Za 20 lat światowe zużycie wody ma wzrosnąć o 40 proc.
    Polska należy do krajów najbardziej deficytowych w zasoby wody w Europie. Zasoby powierzchniowe wody w Polsce wynoszą około jednej trzeciej unijnej średniej. Lepsza sytuacja jest w zasobach wód gruntowych, które plasują się powyżej średniej europejskiej. Musimy jednak pamiętać, że jeżeli będziemy prowadzić inwestycje, które mają na celu drenowanie wód gruntowych po to, żeby budować studnie i podlewać pola, to bardzo szybko ten żelazny zasób zacznie maleć.


Tym bardziej, że susze nawiedzają Polskę regularnie od lat, a w tym roku sytuacja jest wyjątkowo poważna.
    Dawniej susze występowały ze znacznie mniejszą częstotliwością. W latach 70. ub.w. to było raz na pięć lat. Niedawno – raz na dwa, trzy lata.  Od kilku lat mamy niemal permanentną suszę. Za pogłębianie się tegorocznej suszy w Polsce odpowiada szybko opadający poziom wód gruntowych z bardzo wysoką temperaturą, która utrzymywała się przez całą zimę oraz brak pokrywy śnieżnej.
         To, co teraz się dzieje, czyli z jednej strony zmiana klimatu, a z drugiej strony prowadzenie przez kilkadziesiąt lat wielkoskalowych inwestycji, które miały na celu osuszyć Polskę, zbiega się razem. Zatrzymujemy dziś 6,5 proc. średniorocznego odpływu rzek, jesteśmy wśród krajów europejskich, które zatrzymują jej najmniej.


Czy wiemy, jaki jest niedosyt opadów?
    W marcu bieżącego roku padało najmniej w ciągu ostatnich 30 lat. Na obszarze całego kraju opady stanowiły 67 procent średniej wieloletniej, w pasie Polski centralnej – nawet poniżej 40 procent. Marcowy deficyt opadów po ubogiej w opady zimie spowodował, że w Polsce pojawiła się susza.
    Powtarzające się długie okresy suszy powodują olbrzymie straty gospodarcze. Towarzystwa Ubezpieczeniowe oszacowały, że straty z powodu suszy dwa lata temu wyniosły ok. 3 mld zł. W samym rolnictwie było to pomiędzy 1,2 a 1,5 miliarda złotych. Natomiast reszta strat wystąpiła w innych branżach.


Można jakoś zaradzić tym stratom?
    Wielkość strat wymaga opracowania systemu gospodarowania zasobami wodnymi opartymi o doświadczeniach krajów, które znacznie szybciej dostrzegły problem konieczności oszczędzania wody. Wymaga to konieczności kosztownych inwestycji nie tylko w tworzeniu nowej infrastruktury, ale także rozbierania dotychczasowej. Na przykład w USA, w ostatnim czasie rozebrano kilka tysięcy tam. W Polsce konieczna jest zmiana priorytetów przedsiębiorstwa Polskie Wody, gdzie ciągle zbyt dużo środków przeznacza się na udrażnianie rzek, a nie na małą retencję. Warto zastanowić się, czy środki na przekopanie Mierzei Wiślanej nie należałoby tymczasowo przeznaczyć na walkę z suszą. 
    Kolejny raz należałoby wrócić do dyskusji nad sposobami produkcji biopaliw. Dotychczasowe technologie są bardzo wodochłonne. Na wyprodukowanie 1 litra biopaliw potrzeba w rachunku ciągnionym ok. 1000 litrów wody.


Znane są bezorkowe metody produkcji rolnej. Na czym polegają i czy rzeczywiście mogą być sprzymierzeńcem ograniczania utraty zasobów wodnych?
    Konieczne są jeszcze pogłębione analizy skutków upowszechniania bezorkowych metod produkcji.
    Natomiast zaletą uprawy w systemie bezorkowym jest ograniczenie czasu pracy, co jest szczególnie ważne w dużych gospodarstwach. Kolejnym atutem są oszczędności finansowe, które są owocem m.in. znacznego ograniczenia wydatków związanych z paliwem. Niemniej istotnym elementem jest niższy koszt utrzymania parku maszynowego. Wielu specjalistów zwraca uwagę, iż dzięki redukcji systemu uprawowego polepszeniu ulega struktura gleby, a także jej porowatość. Uprawa zredukowana skutkuje również zatrzymaniem środków ochrony roślin oraz dostarczanych nawozów w wierzchnich warstwach profilu glebowego – dzięki temu ograniczeniu ulega ryzyko ich szybkiego wymywania. Jednym z założeń bezpłużnego systemu jest też zatrzymywanie wody w glebie. Orka może zwiększać nasilenie takich zjawisk jak erozja czy tworzenie skorupy na powierzchni gleby.


Panie Profesorze, przedstawił Pan niezbyt optymistyczne uwarunkowania dla sektora rolno-spożywczego. Do jakiego stopnia pandemia wpłynie na przyszłość światowego rynku żywnościowego i jakie zmiany strukturalne byłyby wskazane dla jego rozwoju?
    Zawirowania w gospodarce związane z pandemią zaostrzają problem przystosowywania się gospodarek narodowych do trendów światowych. Od kilku dekad mamy do czynienia z początkiem zmiany cywilizacyjnej. Następuje przechodzenie z cywilizacji przemysłowej do cywilizacji wiedzy (post-przemysłowej, informacyjnej). Następują zasadnicze zmiany w strukturze zasobów wytwórczych, w regułach gry ekonomicznej, w stratyfikacji społecznej itd. Początek obecnej dekady przyniósł światu, w tym UE, niespotykaną wcześniej na taką skalę, kumulację nowych wyzwań i zagrożeń.
    W tej sytuacji rolnictwo i cały sektor żywnościowy musi podjąć wyzwania wobec nowych megatrendów związanych z nowymi czynnikami wzrostu gospodarczego i wyczerpujących się zasobów naturalnych.
    Zmiany strukturalne zachodzące w sektorze rolnictwa i gospodarki żywnościowej polegają zatem m.in. na rosnącej koncentracji produkcji i umiędzynarodowieniu, zarówno sfery produkcji, jak i dystrybucji dóbr konsumpcyjnych oraz półproduktów pochodzenia rolnego. Oznacza to także zmiany w zarządzaniu łańcuchem żywieniowym, np. wzrastające znaczenie standardów i norm międzynarodowych dla kolejnych grup produktów. W sferze obrotu żywnością i produktami pochodzenia rolnego wykorzystywanymi w innych obszarach gospodarki wyraźna jest tendencja wzrostu roli dystrybucji skoordynowanej. Globalizacja jest zatem niezmiernie istotnym czynnikiem kształtowania modelu agrobiznesu.


Ze społecznego punktu widzenia globalizacja i jej wzorce konsumpcji nie zawsze postrzegane są pozytywnie. 
    Postępujący proces globalizacji rolnictwa i gospodarki żywnościowej przyczynił się do systematycznego upodobniania się wzorców konsumpcji w różnych krajach i regionach. Sprzyjał temu kierunek rozwoju gospodarki światowej - ogólny wzrost gospodarczy (w tym tempo wzrostu tzw. gospodarek wschodzących), tendencja wyrównywania dochodów poszczególnych segmentów rynku w różnych krajach. Na rzecz ujednolicania modeli spożycia działa także rozwój technologii poprzez przekaz wystandaryzowanej, powszechnie dostępnej informacji marketingowej (internet, TV).

Panie Profesorze, coraz częściej żywność służy nie tylko do zaspokajania potrzeb biologicznych, ale musi spełniać szereg wymogów niezależnych od rolnika. Jakie są na to przykłady?
    Najbardziej znane trendy konsumenckie mają na uwadze:
*     Wyrafinowanie
– wysoka jakość, ekskluzywność, rzadkość, rodzaj i jakość opakowania, dodatki zawierające składniki prestiżowego pochodzenia np. z deszczowych lasów Amazonii, dodawanie słodkich smaków do tradycyjnie słonych i ostrych potraw, żywność traktowana jak sztuka.
*    Bogactwo wrażeń
– nowy smak, kształt, kolor, tekstura, produkty sezonowe i okazjonalne, przełamywanie konwencji, nowe doświadczenia, posiłki do konsumpcji na gorąco i zimno, wodorosty jako składniki słodkich i słonych przepisów, wprowadzanie egzotycznych produktów.
*    Egzotyczność
– nowe, różne smaki i przepisy z zagranicy, np. kuchnia birmańska, gotowe posiłki na podstawie przepisów japońskich, mało znane owoce.
*     Zabawa
– zaskakujące, zabawne, produkty interaktywne, np. opakowania tworzone z poczuciem humoru, z obrazkami z sieci społecznościowych, wzornictwo tatuażowe.
*    Medyczność
– składniki korzystne dla zdrowia, dodatkowe lub naturalnie obecne bądź nieobecne, np. przekąski oraz napoje poprawiające wzrok, bogata w witaminy i minerały „super żywność”., napoje alkalizujące ciało, itp.
*    Wegetalność
– pozytywny wpływ na zdrowie ze względu roślinny charakter produktów, produkty roślinne konsumowane podczas symbolicznych chwil radości i celebrowania.
*    Szczupłość
– składniki sprzyjające utracie wagi lub brak składników sprzyjających jej nabieraniu.
*     Energia, dobre samopoczucie
– relaksujące, stymulujące ciało, np. napoje jednoporcjowe, używane do ochłody lub rozgrzania ciała podczas aktywności sportowej, wolne od laktozy, wzbogacone białkami i mlekiem z wapnem, dodawanie glonów (np. spirula, chlorella, euglena), napoje redukujące stres (np. z olejkiem z melisy, z kava-kava, czy GABA).
*     Łatwość użycia
– ułatwione przenoszenie, konsumpcja, pozbywanie się (np. gotowe dania w rodzinnych opakowaniach), wcześniejszy podział na porcje, dodane sztućce, osobne sosy, specjalne łyżeczki dla dzieci, zioła, warzywa czy grzyby rosnące w domu, opakowania z „okienkami”, produkty gotowe do serwowania, np. w plasterkach.
*     Oszczędność czasu
– krótki czas przygotowania lub gotowania, np. produkty półgotowe lub wstępnie gotowane, opakowania z wanilią, przyprawami, ziołami dla kuchni typu fusion, kompletne posiłki składające się zakąsek, głównych dań i deserów w jednym opakowaniu na wynos. 
         
    Wskazane wyżej przykłady trendów konsumenckich nie są już ciekawostką czy zachciankami nudzących się społeczeństw bądź chwytami marketingowymi, ale stają się codziennością coraz bardziej oddalającą producentów surowców rolnych od ostatecznego odbiorcy.

Zdaniem ekspertów, choć z innowacyjnością w polskim rolnictwie jest coraz lepiej, są jeszcze rezerwy, zwłaszcza w monitorowaniu kosztów i przychodów w gospodarstwie, ale ze względu na większą świadomość i rosnące wymagania konsumentów, także w opisie produktów. Zatem otwartym pozostaje pytanie, czy innowacyjność w sektorze żywnościowym wpływa oraz będzie wpływać na rolę sektora rolnego i na sytuację ekonomiczną jego producentów?
    Coraz częściej mamy do czynienia na skalę przemysłową z produkcją żywności bez użycia czynnika ziemi w tradycyjnym rozumieniu. Upowszechniają się w miastach i na terenach silnie zurbanizowanych uprawy wertykalne. Proces ten postępuje nie tylko w krajach cierpiących na niedobór odpowiedniej ilości gruntów. Organizowanie upraw pod dachem w wielopiętrowych budynkach czy wieżowcach stwarza warunki do pełnej kontroli procesu wzrostu roślin, stosowania światła o różnej długości fal mającej znaczenie tempa wzrostu o raz stanu zdrowia roślin. Ważne jest także to, że tak wytwarzana żywność znajduje się w bezpośredniej bliskości konsumentów żyjących w dużych aglomeracjach, co oznacza fizyczne skrócenie łańcucha dostaw.
    Spotykaną coraz częściej praktyką jest również generowanie przez drukarki 3D produktów żywnościowych zgodnie z indywidualnymi potrzebami żywnościowymi konsumentów (liczba kalorii, zawartość witamin, etc.). Na początkowym etapie rozwoju jest drukowanie 4D, ale można założyć, że jego upowszechnianie jest kwestią czasu. Cechą drukarek 4D, jest włączenie wymiaru czasu, z upływem którego następuje zmiana parametrów wydrukowanego obiektu, np. pod wpływem światła lub temperatury.
    Coraz powszechniej stosowane są „inteligentne” materiały, które w kontrolowany sposób mogą zmieniać swój charakter pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak: temperatura, ciśnienie, wilgotność, zakwaszenie (pH), czy pole elektryczne lub magnetyczne. Szczególny potencjał zastosowania takich materiałów dotyczy produkcji opakowań produktów żywnościowych, zwanych „inteligentnymi”, umożliwiających utrzymanie np. odpowiedniej jakości i świeżości tych produktów.
    Powszechne stają się technologie wytwarzające produkty białkowe, zwłaszcza mięsne z wykorzystaniem białka pochodzącego z innych źródeł niż ubój zwierząt, takich jak: wodorosty, owady, grzyby, soja, czy produkty mleczne. Prowadzi to wytwarzania produktów bez użycia klasycznego mięsa zwierzęcego. Technologie te cieszą się coraz większym zainteresowaniem producentów i konsumentów hamburgerów czy przekąsek.
    Innym rozwiązaniem, będącym jak na razie w fazie eksperymentalnej, jest hodowanie mięsnych kultur tkankowych, czego efektem jest tzw. „sztuczne” mięso.


Wymienione trendy konsumenckie i producenckie sektora rolno-spożywczego brzmią egzotycznie i nieprawdopodobnie.
    A czy jeszcze nie tak dawno można było sobie wyobrazić skalę rozwoju i upowszechnienia elektroniki, informatyki i sztucznej inteligencji?

Dziękuję za rozmowę.



Prof. zw. dr hab. Andrzej Kowalski
– ekonomista rolnictwa. Od 1974 r. wykładowca w Szkole Głównej Handlowej (dawniej SGPiS), gdzie pełnił m.in. funkcje kierownika Katedry Agrobiznesu, wicedyrektora Instytutu Funkcjonowania Gospodarki Narodowej i prodziekana Wydziału Ekonomiki Produkcji SGH. Zasiadł w prezydium Komitetu Ekonomiki Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk i został członkiem Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN. W latach 2004-2006 pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Od 1995 pracował w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – Państwowym Instytucie Badawczym, gdzie od 2000 do 2019 był jego dyrektorem. Działał w Radzie Naukowej Polskiego Zespołu Współpracy z IIASA, Radzie Naukowej Instytutu Cen, Rynku, Konsumpcji i Koniunktur. Jest członkiem Ukraińskiej Akademii Nauk Rolniczych (członek zagraniczny). Wyróżniony tytułem doktora honoris causa Instytutu Ekologicznego na Ukrainie i tytułem honorowego profesora Instytutu Ekonomiki Rolnictwa Bułgarskiej Akademii Rolniczej.


dodano: 2020-06-01 22:50:39