Chcesz otrzymywać najnowsze wiadomości
Wydarzenia
Zmienili krajobraz polskiej wsi

Z PAWŁEM KRZEMIŃSKIM, wiceprezesem zarządu firmy BIN Sp. z o.o. z Aleksandrowa Kujawskiego, laureatem Nagrody Prestiżu RENOMA ROKU 2015 w kategorii FIRMA
rozmawia Jerzy Byra

26 lat temu, 18 maja 1990 r. inż. Zygmunt Krzemiński – duży hodowca trzody chlewnej w Jeziornie na Kujawach, po przetestowaniu dla potrzeb swojego gospodarstwa skonstruowanego i własnym sumptem wykonanego prototypu silosu płaskodennego z blachy ocynkowanej do przechowywania ziarna – zarejestrował Zakład Mechanizacji i Automatyzacji BIN, w którym podjął się jego seryjnej produkcji. Od tego też momentu datuje się początek działalności jednego z najbardziej dynamicznie rozwijających się polskich przedsiębiorstw produkujących na rzecz rolnictwa. Wkrótce zamustrowali w firmie Zygmunta jego młodsi bracia, Jan (aktualnie prezes) i Paweł (wiceprezes), byli oficerowie marynarki handlowej, by już wspólnie produkować silosy, które stały się nieodłącznym elementem krajobrazu polskiej i europejskiej wsi. Dotychczas wyprodukowali 58 tysięcy silosów BIN o łącznej pojemności ponad 5,5 mln ton ziarna. 



JERZY BYRA
Panie Prezesie, wprawdzie o firmie już zebrałem dostatecznie dużo informacji przekazanych przez dyrektora marketingu Andrzeja Muszyńskiego i Przemysława Bochata oraz szefa eksportu Leszka Chrzanowskiego, ale, jak to się mówi, Pańskie oko konia tuczy, więc pozwoli Pan, że to wszystko zweryfikuję. Dobrze Pan pływa?


PAWEŁ KRZEMIŃSKI
    Silosy służą do magazynowania i pielęgnacji ziarna, więc tam nie próbuję. A na otwartej wodzie daję sobie radę.

Ma się rozumieć. Marynarz potrafi. Nie tęskni Pan za morską bryzą?
    Wspomnienia pozostały, ale gdy z bratem Janem zdecydowaliśmy się zejść na ląd, by rozwijać biznes stworzony przez brata Zygmunta, szybko poczuliśmy, że złapaliśmy przysłowiowy wiatr w żagle, choć zupełnie w innej branży. I tak już rodzinnie, ponad 25 lat, płyniemy z naszą załogą na statku BIN, tyle że na lądzie i bez wody.  

Dla marynarzy to była radykalna zmiana.        
    O tyle, że wymagała ogromnego wysiłku fizycznego. Trzeba było pracować po kilkanaście godzin, by przystosować do produkcji zniszczoną halę po upadłym i przejętym przez nas przedsiębiorstwie. Natomiast sedno produkcji nie było całkowicie obce, ponieważ pływając na drobnicowcach mieliśmy ze zbożem również do czynienia. Przewożone w specjalnych ładowniach można by porównać do przechowywania w silosach.

Co było głównym powodem zainteresowania się brata skonstruowaniem silosu.
    Przede wszystkim ułatwienie sobie pracy  i rozwiązanie problemu przechowywania na miejscu ziarna niezbędnego w gospodarstwie. Dopiero po 10 latach użytkowania swoich dwóch prototypowych silosów zdecydował się na podjęcie masowej produkcji.

Wejść na rynek z nowym produktem, do tego w zachowawczym sektorze rolnym, jeśli chodzi o innowacje, na pewno nie było łatwo.
    Wbrew również naszym obawom, zainteresowanie silosami szybko rosło. Głównie dzięki nieodżałowanemu Stanisławowi Kaszubskiemu, absolwentowi SGH, szwagrowi Zygmunta, naszego brata konstruktora, który okazał się mistrzem marketingu. Najpierw wymyślił slogan promocyjny, aby rolnicy „brali zboże w swoje ręce” – którym potem niestrudzenie przekonywał, że wymaga tego interes chłopski i polski. Tłumaczył, żeby nie byli skazani na pośredników i sami – dzięki silosom – mogli czerpać korzyści ze swojej pracy. By przestali z wielkimi stratami przetrzymywać zboże w stodołach, na strychach i klepiskach.

Jak to skazani?
    Ziarno przechowywane miesiącami w silosach BIN gwarantuje jakość taką, jak po zbiorach, co pozwala rolnikom uniezależnić się od firm skupowych i pośredników w obrocie ziarnem, dostosować decyzję o sprzedaży ziarna do wahań cen na rynku.
    Poza tym, co ważne, składowanie w silosach zbożowych BIN, na perforowanej podłodze jest trwałe i bezszkodowe, bowiem odbywa się dzięki zastosowaniu konserwacji, schładzania i dosuszania ziaren zbóż metodą aktywnej wentylacji. Do tego, załadunek i rozładunek jest zmechanizowany i zautomatyzowany.

Jasne. Ale jeszcze odnośnie promocji. Sam marketing szeptany i bezpośredni nie daje gwarancji, że będzie wystarczająco duży popyt pozwalający na dalszy rozwój i intensyfikację produkcji.
    Oczywiście. Dlatego produkcję napędza również obecność na licznych targach i wystawach, gdzie z naszymi silosami mogą się zapoznać rolnicy, doradcy rolni ODR, naukowcy zajmujący się gospodarką zbożową oraz dziennikarzy prasy rolniczej.
    Podkreślę również, że te wszystkie działania związane z promocją, niezbędną dla intensyfikacji produkcji i sprzedaży, skutecznie kontynuują wspomniani już przez pana marketingowcy. Na polskim rynku Andrzej Muszyński i Przemek Bochat, a za granicą Leszek Chrzanowski.
    Natomiast cała, 140. osobowa załoga produkcyjno-projektowo-biurowa stara się z zaangażowaniem sprostać tym pobudzanym potrzebom i zadowoleniu rynku. Dlatego też rozszerzamy i stale unowocześniamy naszą ofertę. Produkujemy silosy BIN o pojemności od 10 do 2200 ton. Można je też łączyć w baterie do kilkunastu tysięcy ton.
    Produkcję silosów zbożowych, dodatkowo uzupełniamy różnego rodzaju wyposażeniem technicznym, takim jak: przenośniki ślimakowe i kubełkowe, kompleksowe paszarnie i suszarnie podłogowe.   

W efekcie jesteście numer jeden w kraju. Teraz czas na rynki zachodnie.  
    To nie takie proste. Mimo, że nasze rozwiązania technicznie i technologicznie przewyższają zachodnie, to rozbijają się o biurokratyczne bariery związane z ochroną tamtych rynków. Ale, już tam jesteśmy. Dzięki współpracującymi z nami za granicą dystrybutorami, montażystami i serwisem, jesteśmy mocni w Danii. Z powodzeniem sprzedajemy w Holandii i Szwecji. A poza tym w krajach Europy środkowej i Wschodniej, takich jak Czechy, Litwa i Ukraina. Na naszej mapie eksportowej jest obecnie 14 krajów.
 
Panie Prezesie, to już oczywiste, że zdobyliście uznanie u rolników, ale te silosy zbożowe to oferta sezonowa. Co robicie gdy nie ma zamówień?
    Szukamy i wymyślamy rozwiązania, które znajdują zainteresowanie rynkowe. Na przykład robimy szafki szkolne i robocze, wiaty przystankowe, garaże i wiaty na maszyny rolnicze.

Widziałem je na waszej przyfabrycznej wystawie. Praktyczne i bardzo estetyczne, ale moją uwagę zwrócił również ład i porządek na terenie całego przedsiębiorstwa. Zadbane otoczenie, hale produkcyjne, magazyny i biurowiec robię wrażenie. Jak również ta ogromna gablota z niezliczoną ilością nagród i medali oraz podziękowań za sponsorowanie rozmaitych akcji społecznych i charytatywnych.

    Te wyróżnienia, to już dla nas tylko wielki zaszczyt i honor. Swiadczą bowiem o uznaniu i docenieniu tego co robimy.
   
Dziękuje za rozmowę.


Na zdjęciach: (1) - Silos paszowy i (4) - Silos zbożowy płaskodenny z blachy ocynkowanej, z perferowaną podłogą, demonstrowane na przyfabrycznej wystawie. Wszystkie silosy cechuje prostota rozwiązań konstrukcyjnych silosów, szczególna przydatność w gospodarstwach chłopskich oraz bardzo przystępna cena.
(2) - Hala fabryczna z metalową elewacją wykonaną w BIN.
(3) - Paweł Krzemiński, wiceprezes zarządu.
(5) - Bateria silosów zbożowych w Zelichowie.
Fot. Jerzy Byra i archiwum BIN
 

dodano: 2016-06-04 08:10:18